poniedziałek, 2 grudnia 2013

5) 7 sierpnia 2006

7 sierpnia 2006
23.34

Ok, trochę się dzisiaj wydarzyło.
Jakbym nie mógł mieć spokojnego życia, takiego jak przed tygodniem...

No to od początku:

Gdzieś o pierwszej przyszedł do mnie Bill razem z mamą.
-Hej - przywitałem się z bratem, dałem mamie całusa i popatrzyłem na nich - Co tak późno?
-Taak, Tom, wiem, że chcesz spytać czemu Sophia nie przyszła - powiedział nieco sarkastycznie mój bliźniak - Jest chora, nie miała siły przyjść. Gordon z nią został.
No nie powiem, przestraszyłem się. Moje słoneczko jest chore? Niemożliwe!
-Co jej jest? -spytałem natychmiast, na co moja rodzicielka roześmiała się. Spojrzałem na nią spode łba, jak może śmiać się z choroby mojego Aniołka?
-Ma migrenę, wczoraj wieczorem poszła się przejść, padał deszcz, ona była bez kurtki i kaptura, przewiało ją i dzisiaj okropnie boli ją głowa. A śmieję się z tego, że bardziej troszczysz się o nią niż o siebie, skarbie - uśmiechnęła się do mnie po maminemu.

Ja? Bardziej o nią niż o siebie?
Hmmm...
Może i coś w tym rzeczywiście jest...
Wiecie, ja ją chyba... albo nie. Bo jeszcze zapeszę.
Nic nie mówiłem, wy nic nie słyszeliście. Wcale nie jestem w niej zakochany. 

-Synku, jak się czujesz? - usłyszałem pytanie mojej mamy
-Dobrze, nic mnie nie boli, chciałbym już wyjść do domu.. - powiedziałem smutno. Może się nabierze, może się nabierze...
-Porozmawiam z lekarzem o tym, kiedy będzie cię można zabrać do domu, dobrze?
YES!!!!
-Dobrze mamo... - powiedziałem "nieco przygnębiony".
Hahahahahahahahahahah, no to ostro.
Mama wyszła, a ja z Billem mieliśmy ostrą bekę z tego, że dała się nabrać. O przepraszam. Sophia by mnie poprawiła: Mieliśmy ubaw, nie bekę.

Scheisse...
Kocham ją.
Nieee, Tom Kaulitz się zakochał?
Niemożliwe.

No, okazało się, że już jutro będę mógł wyjść, więc jeszcze tylko jedna noc bez mojego Aniołka i wracam do gry!

Trochę z Billem posiedzieliśmy i porozmawialiśmy.
Ciągle wspominałem o Sophii, Billa strasznie to denerwowało. Ciekawe dlaczego? *sarkazm*
Ogółem mówiliśmy o miłości. 
Bill uważa, że istnieje coś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia i że naprawdę można zakochać się w parę chwil.

Czy się z nim zgadzam?



Tak.

Tom Kaulitz nie może wierzyć w coś takiego. Ja wierzę w miłość na jedną noc i nie ma mowy o niczym innym.

Nie powinienem potrafić kochać.

Nie mogę.

Ale kocham ją bardziej niż siebie, oddałbym za nią życie...
Nie potrafię bez niej żyć, jest dla mnie jak narkotyk.
Nie wyobrażam sobie życia bez niej, muszę ją mieć koło siebie, kiedy jej nie ma, nie jestem sobą....

Kocham cię, Sophio Grun, słyszysz???
Kocham jak wariat!!!


I w ogóle, pogadałem sobie z moim bratem w końcu, potem pograliśmy w karty, posiedział do wieczora i koło 20.00 polazł do domu.


A jak już polazł, to się wyciągnąłem na łóżku i odprężyłem.

Przez dłuższy czas spierałem się z myślami - zadzwonić do Soph, czy nie?
W końcu zadzwoniłem!


Rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
J: Hej Sophia...
S: Tom? Hej..
J: Co robisz?
S: A nic, maluję, a ty?
J: Nic...
S: Tom.. Po co zadzwoniłeś?
J: Chciałem spytać co u ciebie słychać, dowiedzieć się....
S: Czego?
J: Czy dalej boli cię głowa?
S: Już mniej, dzięki za troskę..
J: To ja już kończę..
S: Ja też..
J: Soph..
S: Tak, Tom?
J: Dobranoc.. aniołku 

KONIEC ROZMOWY


JESTEM OKROPNYM TCHÓRZEM!!!
Nienawidzę tego, że się rozłączyłem.
Jak mogłem?
Co mnie w ogóle podkusiło, żeby powiedzieć do niej aniołku?
Nienormalny jakiś jestem i tyle..


Dobra, gonią spać....

Dobranoc, aniołku...



Tom










Okej, udało sie!!!
FINALLY!
Soon'y się skończyły!!!


Napisałam!
Sorka, że tak krótko, ale time is running out i w ogóle, nie?

Jestem so proud of me :D
Że napisałam w sensie :)



Pozdrawiam wszystkich i dzięki , że czekaliście!!!!!


Wasza
Kochająca Toma ;*